„O tak! Novalijka to dziecko wyjątkowej pary – marzenia i pasji.”
Wymarzyłam sobie…
Pichcenie w szczerym polu, Cichym Polu, korzystanie z produktów rosnących na przydomowych grządkach, przyjaźnie z lokalnymi gospodarzami oraz rolnikami i ten wspaniały slowlife! To właśnie moja kuchnia. To cała ja.
Zainspirowały mnie…
Aromatyczny koperek, nać pietruszki, ogórki ogrodowe, chrupiące karotki i złociste pyry stały się inspiracją do stworzenia kuchni „u siebie”. Kuchni plenerowej, otoczonej zewsząd polami kukurydzy skrapianymi wiosennym deszczem. Miejsca ogrzanego promieniami porannego słońca i okrytego cieniem brzózek. Terenu z dala od zgiełku miasta, gdzie rześkie strumyki śnią o papierowych łódkach, a soczysta trawa łaskocze bose stopy podczas porannego spaceru.
O poranku i popołudniami…
Catering pod chmurką, serwowany na drewnianych stołach, ozdobionych świeżymi kwiatami i ziołami. Dania kolorowe, wymuskane, dopieszczone. Podawane na dechach oraz na pięknej porcelanie. Kompozycje do podziwiania – a potem pałaszowania. Kąski mięsne, kąski wege. Na słodko i wytrawnie. Praca na najlepszym produkcie i z maksymalnym wykorzystaniem tego produktu. Bez wyrzucania, bez marnowania. Wycisk do ostatniej kropli sosu. Okazja do dzielenia się, podkradania sobie z talerza przysmaków i radości z każdego kolejnego ruchu widelca czy łyżki.
Gdy zajdzie słońce…
Wieczorami, do towarzystwa – nastrojowe światła girland. Ulubione piosenki unplugged i bańki mydlane uciekające ku górze. Dobre wino, rozgrzany grill lub ognisko. Taniec koników polnych i migające gwiazdy. Szum pobliskiego strumyka.